Budimex: Za granicą także chcemy oddawać drogi przed terminem

Elżbieta Pałys, RynekInfrastruktury.pl: Budimex jest blisko uzyskania pierwszych kontraktów drogowych w Czechach. Jednym z nich może być budowa drogi D11, która prowadzi do polskiej granicy i drogi S3 (oferta Budimeksu jest najkorzystniejsza – dop. red.). Czy takie inwestycje – wprawdzie zagraniczne, ale kluczowe dla Polski - to dla was po prostu biznes, czy jednak traktujecie je trochę sentymentalnie?

Cezary Łysenko, członek Zarządu Budimex SA: Wszystkie inwestycje traktujemy sentymentalnie, bez względu na to czy są w Polsce, czy są za granicą, bo każda z nich na etapie przygotowania wymaga mnóstwa pracy, zwłaszcza jeśli wiąże się z koniecznością zdobycia nowych kompetencji.

Żeby w Czechach wystartować z odpowiedzialną ofertą, uczyliśmy się tamtejszego rynku prawie dwa lata. Obecnie mamy kadrę, która przebywa w tym kraju od wielu miesięcy, która mówi po czesku i nauczyła się czeskiego prawa. Mamy tam inżynierów, którzy notyfikowali swoje dyplomy i uzyskali w Czechach uprawnienia.

Poznaliśmy także w Czechach naszych przyszłych partnerów, także tych, którzy wrócili do Czech z Polski i którzy chcą z nami współpracować, bo znają nasze podejście do biznesu, wiedzą jak pracujemy, jak podchodzimy do wspólnego prowadzenia inwestycji.

Zatem każda inwestycja jest dla nas sentymentalna, a to, że jest bliżej Polski, oznacza, że będzie nam łatwiej się zorganizować, będziemy mogli także przenieść na teren Czech część załogi z Dolnego Śląska.

Z jaką konkurencją musicie się mierzyć starując w przetargach na terenie Czech – czy pod tym względem ten rynek jest podobny do polskiego?

Na rynku czeskim są tacy sami wykonawcy jak tutaj. To są nasi naturalni konkurenci, których spotkamy też na rynku w Polsce.

Co w takim razie jest inne niż u nas?

Na pewno są odmienne warunki postępowań przetargowych. Jeśli w Polsce wybieramy ofertę 3 – 4 miesiące to mówimy, że to długo. U naszych południowych sąsiadów średni czas wyboru wynosi od 8 do 12 miesięcy. Inne jest też podejście do waloryzacji, bo w Czechach waloryzacja jest bez limitu, określona się ją na podstawie wskaźników indeksacyjnych urzędu statystycznego.

Różna jest także procedura uzyskiwania pozwoleń na budowę. W Czechach nie funkcjonują ustawy „zridowskie” na wzór naszych specustaw, które w momencie uzyskania decyzji pozwalają dysponować gruntem pod inwestycję. Z uwagi na czasochłonne pozyskiwanie terenów proces przygotowania inwestycji za południową granicą trwa bardzo długo. Większość inwestycji, które są ogłaszane w Czechach i Słowacji, jest realizowana w formule odpowiadającej polskiemu buduj, tudzież optymalizuj i buduj, rzadko spotykamy na tamtym rynku kontrakty typu projektuj i buduj.

To znaczy, że jeśli Budimex podpisze kontrakt na budowę drogi przy granicy, to powstanie ona w krótkim czasie w porównaniu z naszymi kontraktami typu PiB, skoro odpada etap projektowy?

No i tutaj też jest różnica pomiędzy rynkami. Zamawiający czescy i słowaccy terminy realizacji inwestycji mają dłuższe niż w Polsce mniej więcej o 30 procent.

To dobrze czy źle?

Z perspektywy wykonawcy, patrząc na starcie inwestycji, wydaje się, że dobrze, ale z drugiej strony, jak już mamy doświadczenia ze Słowacji, gdzie realizujemy kontrakt, to widzimy, że tam ścieżka administracyjna jest bogatsza w dokumenty. Mamy więcej czasu, ale prawda jest taka, że nasze zaangażowanie dokumentacyjne jest większe.

Czy w takim razie będziecie na sąsiednich rynkach oddawać inwestycje przed upływem kontraktowego terminu jak nierzadko ma to miejsce w Polsce?

Taki jest nasz cel. Nasi zamawiający zarówno z Czech, jak i Słowacji przeanalizowali projekty, które realizujemy w Polsce, zdobyli też informacje o tym jak podchodzimy do realizacji kontraktów. Na rynku czeskim i słowackim często słyszymy pytanie od naszych konkurentów: dlaczego chcecie robić szybciej? Dla nas sprawa jest prosta: po pierwsze podchodzimy do tego ambicjonalnie – chcemy spełnić oczekiwania zamawiającego, a skoro określił czas na realizację, to staramy się jako wykonawca zaoferować taki termin, żeby te plany zrealizować. Po drugie, czas to pieniądz, im szybciej skończymy, tym mniej poniesiemy kosztów ogólnych, pośrednich.

Czyli mówiąc wprost, wam się to opłaca?

Oczywiście.